<<  Poprzednia              3
 4             Następna  >>

Bielą brzozy

Mniej lub więcej gdzieś nad głową,
zaszeptało, roztęczyło,
wiatr zapachniał maciejkowo
bielą brzozy szumi miłość.

Bielą brzozy, zapatrzeniem
serce wzbiera, biegnie bose
by się wtulić w skwarne dłonie
smak odszukać tamtych wiosen.

Tamtych wiosen, tamtych świtów
rozszeptanych zawstydzeniem,
odkrywanych do zachwytu,
otulonych tylko w cienie.

Bielą brzozy szumi miłość
czerwcowymi marzeniami.
w splotach palców coś ożyło
coś rozsiadło między nami...

Gdy rozkwitam bez słów

Wciąż na palecie życia mieszam,
zmieniam odcienie i kolaże.
Do jutra krzyczę głośno- niech tam
gubiąc w pończoszce oczka marzeń.

Dni kroplomierzem czas nam kapie
i co raz więcej go i pełnie.
Już chyba nawet nie potrafię
zdejmować z nocy sukni stęsknień.

W skansenie dłoni tulić dotyk
wciąż czując jego smak na ciele,
snom tylko opowiadać o tym
co już być nie potrafi celem.

Na jutro schować by starczyło
wypełnień dłoni do zachwytu.
Gdy się w codzienność stroi miłość
słów nie potrzeba - tylko przytul...

Liryka